Aurora
Kiedy rosa z niebios mży,
Mknie Aurora, sypiąc skry,
Czyni w rannym lśnieniu gwiazd
Na ponurą ziemię wjazd.
Listki z trzech na piersi róż
Sieje w krąg przy szumie zbóż.
Czterokroć swe białe dłonie
Ku nieb każdej zwraca stronie:
"Wiatry, przyjdźcie w lokach pląsać!
Wszelkim życiem trzeba wstrząsać!
Korzeń winien zyskać chlubę,
Dzielność każda ma zdać próbę!".
Lecą, pędzą głośną zgrają,
Szturmem róże porywają,
Ze zdobyczą kędyś bieżą
Przez tę jasność ranną, świeżą.
Tracą korzeń, pień i mury -
Czy też nie wytrzyma który;
To wywrócą zgniłe próchno,
Moc młodości w soki dmuchną.
Lecz Aurora, wzniósłszy dłoń,
Błogosławi całą błoń:
"Co minęło, nie istnieje,
Będzie żyw, kto ma nadzieję.
Musi paść, kto gnuśny, kruchy -
Bóg pozdrawia mężne duchy!".
Kiedy rosa z niebios mży,
Mknie Aurora, sypiąc skry,
Czyni w rannym lśnieniu gwiazd
Na ponurą ziemię wjazd.
Listki z trzech na piersi róż
Sieje w krąg przy szumie zbóż.
Czterokroć swe białe dłonie
Ku nieb każdej zwraca stronie:
"Wiatry, przyjdźcie w lokach pląsać!
Wszelkim życiem trzeba wstrząsać!
Korzeń winien zyskać chlubę,
Dzielność każda ma zdać próbę!".
Lecą, pędzą głośną zgrają,
Szturmem róże porywają,
Ze zdobyczą kędyś bieżą
Przez tę jasność ranną, świeżą.
Tracą korzeń, pień i mury -
Czy też nie wytrzyma który;
To wywrócą zgniłe próchno,
Moc młodości w soki dmuchną.
Lecz Aurora, wzniósłszy dłoń,
Błogosławi całą błoń:
"Co minęło, nie istnieje,
Będzie żyw, kto ma nadzieję.
Musi paść, kto gnuśny, kruchy -
Bóg pozdrawia mężne duchy!".
0 komentarze:
Prześlij komentarz