piątek, 22 maja 2009

Josif Brodski - Pewnemu tyranowi

Pewnemu tyranowi

Bywał tu niegdyś: jeszcze nie w bryczesach-
w palcie flauszowym. Czesał się pod górę.
Później bywalców kawiarni wyczesał
aresztem i tak wykończył kulturę,
mszcząc się jak gdyby (nie na tych denatach,
lecz na Epoce) za pustki w kieszeniach,
nudę, złą kawę i upokorzenia,
jakich doznawał, gdy przegrywał w skata.

Epoka jakoś przełknęła tę zemstę.
Dzisiaj tu pełno, śmiech, krzeseł szuranie,
muzyka z płyt. Lecz nim się zajmie miejsce,
coś korci, by się obejrzeć przez ramię.
Wszystko plastikiem i niklem pokryto,
ciastka smakują bromkiem sodu. Ale
czasami, tuż przed zamknięciem z lokalu,
wstąpi z teatru on sam - incognito.

Gdy wchodzi, wszyscy już na baczność stoją.
Jedni - służbowo, a drudzy ze szczęścia.
On krótkim ruchem dłoni od napięstka
daje znak, że im nie chce psuć nastroju.
Popija lepszą, niż przed laty kawę i zagłębiony w fotel, je rogalik,
który tak smaczny jest, że martwy nawet
byłby smakował, gdyby zmartwychwstali.

0 komentarze:

 
Copyright 2009 Wiersze