Tak cicho
Tak cicho, że sekundy
rozmnażają się
w przyspieszonym wymiarze,
puchną w stulecia,
w tysiąclecia.
Na naszych oczach płonie Rzym Nerona,
dymią piece Oświęcimia,
chrześcijaństwo rodzi się w stajence
i umiera na krzyży racjonalizmu.
Storturowani
przez miłość
próbujemy wyłuskać pęczniejącego strąka
jedną sekundę na własność,
przykroić na swoją miarę
ziemską pokrywę.
Wrząca lawa zatapia dłoń,
uniesioną na znak protestu.
Otwieramy usta i oczy,
zastygamy
tak cicho...
Tak cicho, że sekundy
rozmnażają się
w przyspieszonym wymiarze,
puchną w stulecia,
w tysiąclecia.
Na naszych oczach płonie Rzym Nerona,
dymią piece Oświęcimia,
chrześcijaństwo rodzi się w stajence
i umiera na krzyży racjonalizmu.
Storturowani
przez miłość
próbujemy wyłuskać pęczniejącego strąka
jedną sekundę na własność,
przykroić na swoją miarę
ziemską pokrywę.
Wrząca lawa zatapia dłoń,
uniesioną na znak protestu.
Otwieramy usta i oczy,
zastygamy
tak cicho...
0 komentarze:
Prześlij komentarz