Ostatni trzmiel
Trzmiel aksamitno-miękii, czarny, rozzłocony!
Czyż jest coś piękniejszego pośród ziemskich rzeczy,
Tyś chyba ze mną jest samotny i znudzony,
Wleciawszy tu, pod dach człowieczy?
Za oknem skwar i parapety są gorące.
Ostatni lata dzień beztroski i upalny.
Leć, leć! Polataj jeszcze, aż w tatarce schnącej
Zapadniesz w sen nieodwracalny.
Ty nie znasz ludzkich myśli smutnych i żałosnych,
Że tracą łąki wonność ziela,
Że gdzieś w zarośla rzuci powiew bezlitosny
Na pył wysuszonego trzmiela.
Trzmiel aksamitno-miękii, czarny, rozzłocony!
Czyż jest coś piękniejszego pośród ziemskich rzeczy,
Tyś chyba ze mną jest samotny i znudzony,
Wleciawszy tu, pod dach człowieczy?
Za oknem skwar i parapety są gorące.
Ostatni lata dzień beztroski i upalny.
Leć, leć! Polataj jeszcze, aż w tatarce schnącej
Zapadniesz w sen nieodwracalny.
Ty nie znasz ludzkich myśli smutnych i żałosnych,
Że tracą łąki wonność ziela,
Że gdzieś w zarośla rzuci powiew bezlitosny
Na pył wysuszonego trzmiela.
0 komentarze:
Prześlij komentarz